Za Felipe Caicedo dosyć burzliwy okres. Poprzedni sezon był jednym z najlepszych w jego karierze, a zarazem jego gra po wznowieniu rozgrywek pozostawiała sporo do życzenia. Wydawało się, że latem odejdzie, jednak został i jest jedynym pewniakiem do gry w ataku w sobotnim spotkaniu z Sampdorią. Wydawało się, że odejdzie, szczególnie, że kusząca była opcja z Kataru, gdzie miałby zarabiać trzykrotnie więcej niż w Rzymie, około 6.5 mln euro rocznie. Oferta dla Lazio była jednak poniżej minimalnego poziomu, więc ją odrzucono. Oferty składała również Genoa, Sampdoria i Hellas, jednak tam przenosić nie chciał się sam Ekwadorczyk. Został więc klubie, strzelił bramkę z Atalantą i na ten moment jest jedynym pewniakiem do gry przeciwko Sampie. Ciro Immobile jest zawieszony, a Joaquin Correa wraca ze zgrupowania reprezentacji Argentyny kilka godzin po wyjeździe Biancocelestich do Genui. Atak w sobotni wieczór ma więc stanowić Caicedo i Vedat Muriqi. Postawienie na reprezentanta Kosowa jest ryzykowne, bo ten dopiero zaczął treningi z drużyną, jednak wydaje się, że Inzaghi jest gotowy zaryzykować. W przeciwnym wypadku do przodu przesunięty zostanie Luis Alberto lub Sergej Milinkovic-Savic. Do Genui ma już także pojechać Andreas Pereira. Inzaghi myśli o nim w kontekście dwóch pozycji. Zmiennika Luisa Alberto na mezzali oraz jako drugiego napastnika za plecami Ciro Immobile.
|