Trzy tygodnie pozostały do zakończenia letniego okienka transferowego, a kibice Lazio bynajmniej nie mogą czuć się usatysfakcjonowani dotychczasowymi transferami. Vedat Muriqi przeszedł wczoraj badania medyczne i podpisał umowę z Lazio, jednak po tym powrócił do Turcji, z której do Rzymu już na stałe wróci w piątek. 26-latek musi dokończyć wszystkie biurokratyczne problemy związane z transferem i odebrać pozwolenie na pracę w UE. Inzaghi ma nadzieję, że reprezentant Kosowa będzie gotowy na spotkanie z Cagliari 26 września. Jeszcze bardziej zawiła jest kwestia Mohameda Faresa. Skrzydłowy pojawił się w Rzymie już tydzień temu, a porozumienie ze SPAL jest osiągnięte. Lazio ma jednak problemy z listami zawodników do Serie A i Ligi Mistrzów i zwyczajnie za dużo kontraktów. Dlatego tak ważne dla klubu jest szybkie pozbycie się chociażby Milana Badelja (wczoraj przechodził badania medyczne w Genoi) i Bastosa. Sam Fares miał też nagły problem rodzinny i musiał wracać do Ferrary. Transakcja ma zostać jednak dopięta do końca tygodnia. No i w końcu obrona. Inzaghi ma problem, bo Luiz Felipe i Denis Vavro mają kontuzje. Obaj stracą najbliższych kilkanaście dni, co oznacza, że nawet na treningach w testach taktycznych są luki. Dlatego w trybie awaryjnym do Rzymu ściągnięto z Salernitany Andreasa Karo. To jednak tylko rozwiązanie tymczasowe. Wczoraj doszło do rozmowy pomiędzy Inzaghim a Tare, a szkoleniowiec był wyraźnie poirytowany brakiem wzmocnień. Trener domaga się teraz doświadczonego obrońcy pokroju Nicolasa Otamendiego. Tare wolałby kogoś młodszego. Nie będzie nim najprawdopodobniej Marash Kumbulla, który według Fabrizio Romano zostanie wypożyczony z obowiązkiem wykupu za 30 milionów euro do Romy. Dyrektor sportowy Orłów na szczycie swojej listy życzeń ma Kim Min Jae z Beijing Guaon oraz Sebastiana Bournawa z Koln.
|